Kiedy usłyszysz wołanie o pomoc

Gdyby nie sprzeciw episkopatu i wątpliwości ministra Gowina, nikt nie zwróciłby uwagi na sprawę przemocy wobec kobiet. Może i dobrze, że mówimy o problemie nie tylko przy okazji wyznań znanej aktorki. Co piąta kobieta w Europie, codziennie! To dużo.

31.12.2012

Czyta się kilka minut

 / Fot. Elżbieta Lempp
/ Fot. Elżbieta Lempp

Religia może być pomocą lub przeszkodą dla maltretowanej kobiety. Jako pomoc, zachęca kobietę, by sprzeciwiła się byciu źle traktowaną. Jako przeszkoda, źle interpretowana, może wzmacniać w ofierze samooskarżenia i cierpienie, a dla sprawcy przemocy być źródłem racjonalizacji” – pisali w liście pasterskim zatytułowanym „Kiedy wołam o pomoc” katoliccy biskupi w USA. List po raz pierwszy opublikowano w 1992 r., a w dziesiątą rocznicę ukazała się jego zaktualizowana wersja – tym razem skupiająca się szczególnie na przemocy wobec kobiet.


SŁUCHAJCIE BISKUPÓW. AMERYKAŃSKICH


Podczas gdy polski episkopat alergicznie reaguje na zapis preambuły Konwencji Stambulskiej, mówiący o strukturalnych źródłach przemocy, amerykańscy biskupi problemowi racjonalizacji zachowań przemocowych przez religię poświęcają cały rozdział swojego listu. Przytaczają częste argumenty, związane np. z zasłanianiem się cytatami z Pisma, i obalają ich zasadność. Mówią stanowczo: „Jako biskupi potępiamy użycie Biblii do wspierania krzywdzących zachowań w jakiejkolwiek formie”. Zaznaczają też, że jednym z religijnych argumentów, jakich używają sprawcy przemocy, jest powoływanie się na konieczność wybaczenia i trwałość więzów małżeńskich. „Od nikogo nie oczekuje się, że pozostanie w krzywdzącym go związku” – zaznaczają stanowczo biskupi. To przemoc i wykorzystywanie, a nie rozwód, zrywają małżeństwo – dodają autorzy listu.


Czytam ten list z podziwem. Prosty język, problemy wyłożone tak, by były zrozumiane. Konkrety dotyczące tego, jak pomagać, instrukcje dla pracowników parafii i proboszczów. Uwagi dla doświadczających przemocy kobiet i dla jej sprawców. Sprawa nazwana po imieniu, żadnych ucieczek. Amerykańscy biskupi mówią od razu: tym razem zajmiemy się zwłaszcza kobietami, bo według statystyk 85 proc. zgłaszanych ofiar przemocy to kobiety i najczęściej przemoc ta ma miejsce w intymnych relacjach.


Niby napisali to biskupi, a takiego listu nie powstydziłyby się feministki.


W wielu punktach, na przykład gdy poświęca uwagę przemocy ekonomicznej lub krytykuje religijne racjonalizacje, list jest zbieżny z podpisaną właśnie przez Polskę konwencją. Wyobraźcie sobie, jak by to było, gdyby z okazji podpisania konwencji nasi biskupi napisali do nas taki właśnie list...


WIELKIE KŁAMSTWO


Tymczasem w kraju trwa kolejna ideologiczna wojenka z kobietami w tle. W pasterkową homilię przewodniczącego episkopatu wkradła się zła nowina o „wielkim kłamstwie”. „Wielkie kłamstwo, które przejęliśmy z Unii Europejskiej, przyjmując tę ustawę o przemocy, że kultura, tradycja, religia rodzi przemoc. Niech mi pokaże którykolwiek z tych ludzi, którzy wymyślili to wielkie kłamstwo historyczne, w którym miejscu Ewangelia mówi o przemocy? Gdzie Kościół zachęca do przemocy? To jest dramat zakłamywania” – mówił w noc Narodzenia Pańskiego abp Józef Michalik. Kościół rzecz jasna – podkreślał przewodniczący episkopatu – ma liczne zasługi w przeciwdziałaniu przemocy, np. ośrodki, w których krzywdzone znajdują schronienie.


Owszem, Kościół to instytucja i wspólnota zarazem, z którą teoretycznie tak blisko jesteśmy związani, i która ma autorytet oraz szereg sposobów – więcej niż ktokolwiek – by ofiary i sprawców przemocy identyfikować, kierować ich po właściwą pomoc, nakłaniać do nawrócenia i naprawy, a gdy to nie przyniesie skutku – pomóc im zmierzyć się z poplątaniem losów i również religijnym zagubieniem. Nie bez powodów wśród rozmaitych zadań duszpasterza amerykańscy biskupi wymieniają pomoc w przejściu żałoby po relacji, której nie dało się uratować...


Co najbardziej zaniepokoiło Episkopat Polski? Ideologiczne założenia, które są uważane przez biskupów za fałszywe. Czemu? Artykuł 12. konwencji zobowiązuje do podjęcia działań niezbędnych, „by promować zmianę społecznych i kulturowych wzorców zachowań kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk opartych na idei niższości kobiet lub na stereotypowych rolach kobiet i mężczyzn”. Czytam ten tekst wielokrotnie, próbując dopatrzyć się wrogiej i fałszywej ideologii. Bez skutku. Źle mi ze stereotypowymi rolami. Co do tego, że nierówność między kobietami a mężczyznami jest utrwalona w zwyczajach i tradycjach, nie umiem wzbudzić w sobie wątpliwości mimo zachęty episkopatu. Aż szkoda pióra na tłumaczenie, jak łatwo każda przemoc znajduje uzasadnienie w religii. I że to, co dziś (podobnie jak amerykańscy biskupi) nazywamy fałszywymi interpretacjami Pisma, bywało i wciąż bywa jego słyszaną z ambony wykładnią. Religia, tradycja, struktury społeczne – to wszystko tworzy kontekst, który może pomóc lub być dla krzywdzonych kobiet przeszkodą.


CZY PRZEMOC MA PŁEĆ


Obowiązek edukacji o niestereotypowych rolach płci to kolejny według biskupów kamień obrazy zawarty w treści konwencji. Czy to cios w tradycyjną rodzinę, czy tylko – jak twierdzi pełnomocnik rządu ds. równego traktowania Elżbieta Kozłowska-Rajewicz – zachęta do pokazywania względności utartych podziałów ról w rodzinie? Kolejny wskazywany problem to definiowanie płci jako społeczno-kulturowego konstruktu. Jak mówi konwencja, „płeć społeczno-kulturowa oznacza społecznie skonstruowane role, zachowania, działania i atrybuty, które dane społeczeństwo uznaje za odpowiednie dla kobiet lub mężczyzn”. To właśnie z tej konstrukcji często wynika przemoc skierowana do kobiet w nieproporcjonalnie większym stopniu właśnie, bo są kobietami.


W Europie codziennie jedna na pięć kobiet pada ofiarą przemocy, molestowania czy gwałtu. W bloku tekstów „Stop przemocy wobec kobiet” („TP” nr 43/12) Katarzyna Kubisiowska podając statystyki (90 tys. w oficjalnych danych, 800 tys. ofiar w nieoficjalnych) pisała: „Nikt tak naprawdę nie potrafi oszacować skali przemocy wobec kobiet nie tylko w Polsce, ale także w całej Unii Europejskiej”. Stąd decyzja Rady Europy, by zadeklarować normy postępowania we wspólnym dokumencie, ma niebagatelne znaczenie.


Konwencja ze Stambułu tworzy najszerszą międzynarodową koalicję w sprawie ochrony kobiet przed przemocą. Po raz pierwszy międzynarodowy dokument tej rangi stanowi, do podjęcia jakich zadań zapobiegawczych i pomocowych zobowiązane są państwa.


Zbyteczne? Wielu krytyków mówi, że polskie prawo świetnie te problemy reguluje. Pytanie jednak, czemu dopiero ze względu na konwencję wprowadzimy całodobową linię zaufania dla ofiar przemocy? Obecnie istniejące telefony zaufania nie działają całą dobę... Taki duży kraj, takie dobre prawo, a tu taka mała rzecz i potrzeba aż Rady Europy, by ją wprowadzić...


NIEWOLNICE


Co w konwencji cieszy? Na przykład podkreślenie problemu przemocy ekonomicznej, czyli sytuacji, w której używa się pieniędzy do stworzenia relacji władzy i kontroli. Warto zwrócić na to uwagę w kraju, gdzie – jak szacuje Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej – 11 proc. Polaków i Polek nie wie, że mąż nie ma prawa zarządzać dobrami żony bez jej zgody, i gdzie 22 proc. Polek nie ma żadnych własnych dochodów. Jak pokazały badania prowadzone w USA, przemoc ekonomiczna jest ściśle powiązana z fizyczną, a zależność finansowa stanowi powód, dla którego ofiary odraczają decyzję o sięgnięciu po pomoc czy zerwaniu lub wracają do oprawcy, nie mogąc się usamodzielnić życiowo.


Do tej pory przemoc ekonomiczna nie wchodziła w definicję przemocy w rozumieniu polskich przepisów, wobec czego jej ofiary nie były specjalnie chronione. Odmawianie wpływu na decyzje finansowe dotyczące rodziny i jej wspólnych zasobów, niepracujące żony zdane na mężów, zakazywanie lub utrudnianie podjęcia pracy czy nauki, jak również odmawianie udziału w zaspokojeniu podstawowych potrzeb rodziny, wymuszenie dostępu do konta małżonka, uniemożliwianie dostępu do wspólnych środków materialnych – to wszystko według konwencji uznane będzie teraz za przemoc. Niektóre z tych praktyk widzimy przecież w znanych nam młodszych i starszych związkach i rodzinach. Ale odważyć się nazwać to przemocą? Oto zielone światło.


***


Konwencja zobowiązuje wszystkich sygnatariuszy do wspólnych wysiłków w ramach zapobiegania przemocy wobec kobiet, według standardów, co do których się zgodzili, i wielowątkowych definicji przemocy, jakie ustalili. Ważny dokument, szkoda że rozmowa o nim ograniczyła się do debaty wokół zastrzeżeń episkopatu.


Inna sprawa, że minister Kozłowska-Rajewicz podkreślała wielokrotnie, iż w konwencji chodzi jedynie o zapobieganie przemocy wobec kobiet, czyli o coś, czego – jak zaznaczała – nie ma w dostatecznym stopniu w polskim prawie, praktyce i polityce. Nawet jeśli pewne sformułowania zaniepokoiły biskupów, szkoda że nie mówili o swoich wątpliwościach z większą delikatnością. Przekaz byłby lepszy. Tymczasem wyszło jak zwykle.  


Czytaj także: powszech.net/przemoc-wobec-kobiet

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolożka i publicystka a od listopada 2020 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Zajmuje się dialogiem chrześcijańsko-żydowskim oraz teologią feministyczną. Studiowała na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie i na Uniwersytecie Hebrajskim w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 01/2013