Nr 35 (2773), 1 września 2002

 

 








TYGODNIK PO PIELGRZYMCE

- obszerne podsumowanie wizyty Jana Pawła II


Treść papieskiego przesłania analizują o. Jan Andrzej Kłoczowski OP i ks. Grzegorz Ryś; związki Jana Pawła II z oazami opisuje Zbigniew Nosowski; słowa Papieża o liberalizmie komentuje Marcin Król. Edyta Mętel przedstawia „Polaków portert religijny”, a Michał Okoński recenzuje książkę Katarzyny Kolendy-Zaleskiej „Pielgrzymka 2002”.

O swoich wrażeniach po pielgrzymce piszą: Leszek Kołakowski, Jacek Woźniakowski, duchowni – s. Małgorzata Chmielewska, o. Ambroży Białucha (przeor krakowskiego eremu kamedułów), kard. Lubomyr Huzar ze Lwowa, bp Janusz Jagucki (zwierzchnik Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce), rabin Michael Schudrich, Peter-Hans Kolvenbach SJ (Generał Tow. Jezusowego), o. Wojciech Jędrzejewski OP, a także dziennikarze – Gerhard Gnauck, Wojciech Bonowicz, Katarzyna Kolenda-Zaleska, Marcin Przeciszewski, społecznicy – Bogdana Pilichowska, Irena Dawid-Olczyk z fundacji „La Strada” oraz Selim Chazbijewicz (współprzewodniczący Rady Wspólnej Katolików i Muzułmanów), Piotr M. A. Cywiński (prezes warszawskiego KIK-u), przewodnik pielgrzymów kalwaryjskich Andrzej Konicki i Yumiko Matsuzaki – doktorantka Papieskiej Akademii Teologicznej, uczennica księdza Józefa Tischnera.









Dojrzewamy do powtórki




– z ks. Adamem Bonieckim, ks. biskupem Kazimierzem Nyczem, prof. Pawłem Śpiewakiem i prof. Władysławem Stróżewskim
rozmawiają Michał Okoński i Marek Zając

Bp Kazimierz Nycz:
Ilość pozytywnych wypowiedzi Papieża o kierunku zmian, jakie przyniósł w naszym kraju liberalizm ekonomiczny, jest na tyle duża, że chyba nie ma wątpliwości, co Papież chwali, a co krytykuje. Wiemy jednak doskonale, ile tym przemianom towarzyszy cierpienia i krzywdy. O tym nie można nie mówić, co nie znaczy, że Kościół myśli o „trzeciej drodze” czy tęskni za państwem socjalistycznym.


Paweł Śpiewak:
Najważniejszym, wstrząsającym przesłaniem był dla mnie sam obraz Jana Pawła II. Człowieka, który walczy z cierpieniem, upada i podnosi się. Jeśli istnieje coś takiego jak miłosierdzie, to w samej ikonie cierpiącego Papieża zawierało się najwięcej z przesłania tej wizyty. Świadectwo musi iść przez osobę, nie przez instytucję, nie przez najpiękniejsze nawet deklaracje.


Władysław Stróżewski:
Przekaz siostry Faustyny o miłosierdziu sięgającym najgorszego grzesznika – co wydawało się być rzeczą prawie niemożliwą – musi być przeniesiony na konkretną sytuację międzyludzką. Jak nieprawdopodobna praca nas czeka, widać, gdy się pomyśli np. o tych, którzy za żadne skarby nie chcieli, by w ich wiosce powstał dom dla chorych na AIDS.


Ks. Adam Boniecki:
Ta pielgrzymka była nietypowa: krótka, cała poświęcona tylko jednemu tematowi. I wydaje mi się, że to jest model na przyszłość. Cała Polska w tym uczestniczy, skoncentrowana w jednym miejscu na jednej wielkiej sprawie. To ułatwia recepcję naszym małym móżdżkom.











Marka Kotańskiego życie pod prąd 
Tomasz Potkaj



Miał wielkie zalety i wielkie wady. Wiele rzeczy go wkurzało. Ale najbardziej wściekał się, gdy ktoś, kto nigdy nie pomógł bezdomnemu, mówił mu, co ma robić. I miał poczucie wyjątkowości: czasem na serio opowiadał, że ma na ziemi misję do spełnienia. A przy tym był strasznie zbuntowany. Zawsze.   WIĘCEJ












Kompetentnie o niekompetencji 



– z prof. Ewą Łętowską, sędzią Trybunału Konstytucyjnego, rozmawiają Krzysztof Burnetko i Michał Nawrocki

EWA ŁĘTOWSKA: – Dla prawnika kompetencja to zakres tego, co może robić władza. Ale w prawie – i to wedle klasycznych już określeń – kompetencja nie ogranicza się do uprawnień, ale oznacza też związane z nimi obowiązki. Chodzi zatem o skorelowanie tego, co wolno i co można, z tym, co jednocześnie trzeba. Nie powinno być tak, że z przyznanej mi kompetencji wybieram sobie to, co akurat jest dla mnie wygodne, a to, co mi nie pasuje, zwalam na kogoś. Nie powinienem też próbować przechwytywać jakichkolwiek kwestii z obszaru cudzych kompetencji. Takie pojmowanie kompetencji wydaje się być zasadne nie tylko dla sfery prawa, ale i dla innych dziedzin życia publicznego.   WIĘCEJ






Powstała
 
 






„Tygodnik” anno 2002
Tomasz Fiałkowski













KRAJ I ŚWIAT


 

O spokój ducha Eugenii W.
Małgorzata Siwek

Do wsi Makarki na Białostocczyźnie uciekający bolszewicy przywieźli na armacie czteromiesięcznego chłopca. Było to dokładnie 19 sierpnia 1920 r., w kolejny dzień kontrofensywy Piłsudskiego, która zatrzymała sowieckie natarcie na Warszawę. „Zabiliśmy jego rodziców burżujów, a dwór spaliliśmy” – mieli powiedzieć bolszewicy, a przynajmniej tak to zapamiętano. (...) Losem dziecka zainteresował się Czerwony Krzyż i umieścił malca w warszawskim żłobku. Inżynier W., przybrany ojciec chłopczyka, w liście do znajomego napisał, że przedstawiał on wówczas „istotę ludzką złożoną z kości, skóry i strupów”. (...) Tak wyglądały pierwsze miesiące życia Witolda W., zrekonstruowane w pamięci jego późniejszej żony, Eugenii W.   WIĘCEJ






Ludzie z innego świata
Dariusz Piórkowski SJ z Berlina






Ta Afrykanka z Ghany, która starała się w Niemczech o azyl i nie dostała go, prowadziła wiosną 1999 razem z dwójką dzieci strajk głodowy na lotnisku we Frankfurcie.




Są w całej Europie. Anglicy nazywają ich undocumented persons, dla Włochów to clandestini, Francuzów – sans-papiers, Niemców – Illegale. W oczach urzędów weszli w konflikt z prawem, a ich przestępstwo polega na samej egzystencji na obcej ziemi. Brak im tak cennego papieru: pozwolenia na pobyt. Jak to jest: żyć jako „nielegalny”? (...) Już pod bramą słyszę okrzyki aresztantów: „Witaj! Jak leci? Przyniosłeś gazetę?”. W środku cały sztafaż zabezpieczeń, strażnicy, kolejne drzwi – i docieram do „mieszkańców”. W pierwszej celi siedzi „nowy”, przywieźli go wczoraj. Dobrym niemieckim Tono opowiada ze wstydem: „Zwinąłem parę drobnostek ze sklepu i przyłapali mnie. Nie powinieneś się dziwić, że ludzie czasem coś zwędzą. Gdyby cię wyrzucono z pracy, nie wypłacono i tak marnej pensji, gdybyś nie miał co jeść, co byś zrobił? No, co?”   WIĘCEJ

Ks. Dariusz Piórkowski pracuje w berlińskim biurze Jezuickiej Służby Uchodźcom. W ramach praktyki duszpasterskiej odwiedza „nielegalnych” w aresztach deportacyjnych w Berlinie i Eisenhüttenstadt.






Tokary: wieś na Podlasiu, którą podzieliła granica polsko-białoruska


Na pół
Rafał Zubkowicz

Ani w wieku XIX, ani w początkach XX wieku, nikt tutaj żadnych granic nie wytyczał. Bywały granice na niedalekim Bugu, ale rzeka to naturalna linia podziału. Jakieś wyobrażenie o granicy przywozili powracający z carskiej służby rekruci, coś bąknął o niej wędrowny dziad. Nigdy nie były to jednak rzeczywiste bariery – takie jak ta, która przecięła ich pola. (...) Na zachodnim krańcu wsi stał kościół, na wschodnim cerkiew. Nieco dalej cmentarz, gdzie grzebano zmarłych z tokarskiej parafii. Szkołę wybudowano na środku wsi. Po pierwszym wkroczeniu Rosjan, uczyła się tam w 1940 r. ponad setka dzieci. Nieco na uboczu, za wsią, wznosiły się zabudowania dworskie. Solidnym gościńcem, o który opierała się wieś, można było dojechać do samej Warszawy. (...) Ale dziś, na jedynym we wsi skrzyżowaniu, stoi zielona tablica, kierująca do przejścia granicznego w Połowcach. Ale drogowskaz nie wskazuje najkrótszej drogi do granicy: wystarczyłoby kilkaset metrów w przeciwnym kierunku. I tak, po zarośniętym trawą bruku, docieram po chwili pod ustawione naprzeciw siebie słupki graniczne. Tam droga ginie na dobre, by pojawić się po drugiej stronie płotu z drutu kolczastego. W Republice Białoruś.   WIĘCEJ









KULTURA





Granice oświeconego rozsądku
Z Charlesem Taylorem rozmawiają Agata Bielik-Robson, Andrzej Pawelec i Łukasz Tischner


Zastanawiające jest, że epoka oświeconego zdrowego rozsądku, jaką był wiek XX, to równocześnie stulecie, które w przerażający sposób przypomniało o tym, co można rozumieć wyłącznie w kategoriach zła. Przez zło rozumiem w tym wypadku nie jakieś zaniedbanie czy błąd, ale rozpoznanie czegoś jako zło i zadurzenie się w nim. Istnieje coś ekscytującego w odwracaniu się od tego, co tradycyjnie wiążemy z odkupieniem i w rozmyślnym oddaniu się złu. Czyny, które są odwrotnością dobroczynności, miłosierdzia, szacunku dla słabego, potrafią dawać ludziom niebywałe poczucie uniesienia! To naprawdę przerażające. Wiedza o tym nie pozwala uśpić czujności.  WIĘCEJ

CHARLES TAYLOR (1931) – profesor filozofii politycznej na Mc Gill University w Montrealu i na Université de Montréal. W Polsce wydano jego „Etykę autentyczności” (1996), „Źródła podmiotowości. Narodziny tożsamości nowoczesnej” (2001) oraz „Oblicza religii dzisiaj” (2002). Jedną z jego ostatnich publikacji jest „A Catholic Modernity?” (1999). Charles Taylor był gościem tegorocznych „Dni Tischnerowskich” w Krakowie, gdzie w ramach cyklu „Colloquia Tischneriana” przedstawił wykład – „Koniec świata chrześcijańskiego – zysk czy strata?” (zamieszczony w „Tygodniku Powszechnym” z 26 maja 2002).
Całość rozmowy ukaże się we wrześniowym „Znaku”, zatytułowanym „Wiara i Oświecenie. Koniec zimnej wojny”. W numerze znajdzie się także pełny tekst wystąpienia Jűrgena Habermasa „Wierzyć i wiedzieć” wraz z towarzyszącymi mu komentarzami Chantal Millon-Delsol, Agaty Bielik-Robson, Zdzisława Krasnodębskiego i Karola Tarnowskiego.






Dwie książki rozmów z pisarzami

Wywiad i roz-mowa
Paweł Dudziak

Przy lekturze każdego kolejnego zbioru wywiadów zawsze zadaję sobie pytanie, po co wydaje się takie książki. Forma ta niewątpliwie ustępuje wywiadom-rzekom, dającym poczucie wyczerpania tematu i dogłębnego zanalizowania autora. Może więc należy przyjąć trochę prowokującą tezę, że bohaterem tych zbiorów nie są jedynie pisarze, ale przede wszystkim ci, którzy owe rozmowy przeprowadzają. (...) Taka przynajmniej refleksja nasuwa się po lekturze dwóch, wydanych niemal jednocześnie, a bardzo różnych tomów rozmów z pisarzami: „Historii literatury polskiej w rozmowach” Stanisława Beresia oraz „Wolności i współczucia” Piotra Szewca. Chociaż w obu pojawiają się znakomite nazwiska, chociaż oba mają w tytułach „rozmowę”, to jednak jeden z nich jest książką porywającą i arcyciekawą (Bereś), a drugi szarą i nudną (Szewc). Tym, co je różni, jest właściwie tylko osoba „redaktora”.   WIĘCEJ

Stanisław Bereś „Historia literatury w rozmowach. XX – XXI wiek”, Warszawa 2002, Wydawnictwo W.A.B., s. 592.
Piotr Szewc „Wolność i współczucie. Rozmowy z pisarzami”, Kraków 2002, Wydawnictwo Literackie, s. 216.






Jiři Kolář (1914–2002)

O czym nie można mówić, o tym trzeba milczeć 
Leszek Engelking

11 sierpnia zmarł Jiří Kolář, jedna z najważniejszych postaci w kulturze czeskiej XX w. Jego nazwisko znają przede wszystkim miłośnicy plastyki współczesnej, bo właśnie jako plastyk zdobył światową sławę. W ojczyźnie twórcy narasta ponadto świadomość, że jest to pisarz, którego dzieło ma dla literatury czeskiej znaczenie fundamentalne. (...) Dzieło Kolářa to propozycja niezwykle oryginalna, a przy tym starająca się w poważny sposób znaleźć odpowiedzi na zasadnicze pytania, stawiane nam przez współczesną rzeczywistość i przez historię, zwłaszcza historię XX stulecia. Coraz częściej widzi się w tym dziele jedną z głównych osi, jeśli nie po prostu oś najważniejszą, poezji czeskiej od lat czterdziestych naszego wieku do współczesności, obszar, do którego należy się odwoływać, porządkując i oceniając jej dokonania.
W numerze również wiersze Kolářa w przekładzie Leszka Engelkinga: „Termity”, „Ułamana wykałaczka”, „Usta”.


Przekłady na podstawie tekstów w wydaniu dzieł zebranych Jiříego Kolářa (Dílo) pod redakcją Vladimíra Karfíka. Praha, Praha-Litomyšl 1992–2000.






Mieszaniny

Golem
JAN BŁOŃSKI








Carol Marie Thigpen-Miłosz (1944–2002)


Wdzięczność
Tomasz Fiałkowski




Słoneczne letnie popołudnie, idziemy z przyjaciółmi przez Rynek, nagle od strony Szewskiej ktoś woła za nami po angielsku: „Uwaga! Z drogi! Jestem niebezpieczna!” Odwracamy się: to roześmiana Carol na rowerze, z wiklinowym koszem na zakupy przymocowanym za siodełkiem. Tych rowerów było zresztą kilka, zanim się nauczyła, że nawet wchodząc na chwilę do sklepu nie wolno zapominać o kłódce. „Teraz już mam łańcuch – mówiła dziennikarkom z „Elle”. – I od dwóch lat ten sam rower. Wszystko jest ok.”
Rzeczywiście, spotykając ją choćby na chwilę – energiczną, promienną, tryskającą optymizmem, zawsze chętną do rozmowy – miało się wrażenie, że wszystko jest ok., że świat został właściwie poukładany, a jeśli nawet coś w nim jeszcze szwankuje, od nas zależy, by to poprawić. Radość życia, którą umiała zarazić innych – w „Czarodziejskiej górze”, filmie Marii Zmarz-Koczanowicz, Miłosz mówi, że Carol to najlepsza przeciwwaga dla jego depresji – była u niej złączona z życzliwym zaciekawieniem sprawami innych. Zwłaszcza tych wszystkich, o których wiedziała, że są w jakiś sposób bliscy jej mężowi – ale także ludzi przypadkowo spotkanych czy na przykład sąsiadów z krakowskiej czynszowej kamienicy. To właśnie ta umiejętność pozwoliła jej, mimo bariery języka, odnaleźć się w Krakowie.   WIĘCEJ




Nasza Carol
Magdalena Smoczyńska

W latach 90. Czesławowi Miłoszowi przydarzyły się dwie rzeczy niebywałe. Jedną z nich była możliwość powrotu do Polski. Drugą – jego małżeństwo z Carol. Obie zbiegły się w czasie i – co zdumiewające – nie było między nimi konfliktu.   WIĘCEJ






O „Występku” Michała Pawła Markowskiego

Na poły spisany esej
Tomasz Cieślak-Sokołowski

W swym eseju, a właściwie zbiorze mikroesejów, Markowski krąży nieustannie wokół jednego zasadniczego pytania. Na samym początku odnajdujemy następujące wyznanie: „mogę wreszcie powiedzieć, czym jest dla mnie literatura. Nie: »czym jest literatura«, bo na takie pytanie nie znam odpowiedzi (wątpię, by znał ją ktokolwiek), ale »czym jest dla mnie literatura«”. I to odpowiedź na tak – iście pragmatycznie – postawione pytanie staje u źródeł tej książki. (...) „Literatura – pisze Markowski – to nie tylko czytanie i pisanie tekstów, lecz przede wszystkim stojące u podstaw tych czynności doświadczenie przejścia, podróży, próby, przeniesienia, przekroczenia, doświadczenie mediacji, którego odwrotną stroną – jak u Nietzschego – jest tęsknota za światem uchwyconym bez zasłon”. „Występek” to książka zrodzona z tej właśnie tęsknoty, ale to także książka domagająca się odwagi porzucenia domostwa, wystąpienia, zdania się na trud podróży bez obietnicy spełnienia. Gdy jednak zdecydujemy się podążyć za autorem eseju, możemy przeżyć nieskończenie fascynującą przygodę spotkania z literaturą (taką, jaką jawi się ona w horyzoncie spostrzeżeń Michała Pawła Markowskiego).   WIĘCEJ

Michał Paweł Markowski, „Występek. Eseje o pisaniu i czytaniu”, Warszawa 2001, Wydawnictwo Sic!






List z kuchni
Jan Gondowicz

Po 1989 odeszli w niebyt krytycy literaccy, pojawili się krytycy kulinarni. Zbieżność zbyt oczywista, by uznać ją za przypadek. Zresztą godni swego miana krytycy gastronomiczni mają jak jeden mąż coś wspólnego z literaturą i w ciekawszych intelektualnie czasach zapewne by przy niej zostali.   WIĘCEJ









FELIETONY




JÓZEFA HENNELOWA – Też ludzie

MAŁGORZATA MUSIEROWICZ – Zgaduję


ANDRZEJ DOBOSZ – Felietonowe pojmowanie dziejów


JACEK PODSIADŁO – Nie znacie, to posłuchajcie


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Nr 35 (2773), 1 września 2002

Szczegółowe omówienie


Obraz tygodnia



Kronika religijna

 

Medytacja Biblijna

 

Ks. Mieczysław Maliński

 

Liturgiczne czytania tygodnia


Kobiety w Biblii


Komentarze

 

Przegląd prasy krajowej

 

Przegląd prasy zagranicznej

 

 

Notatki

 

Wśród książek

 

 

Listy 


Listy - apel o pomoc

do góry

 

© 2000 Tygodnik Powszechny
Szczegółowe informacje o Redakcji; e-mail: redakcja@tygodnik.com.pl